Recenzja filmu

Słoń (2003)
Gus Van Sant
Alex Frost
Eric Deulen

W cichym świetle dnia

Podczas jednego z kwietniowych dni w 1999 roku Ameryka, a wraz z nią cały świat... zamarła. Do jednego z liceów w Columbine wkroczyło dwóch uzbrojonych po zęby wyrostków. Bez żadnych skrupułów
Podczas jednego z kwietniowych dni w 1999 roku Ameryka, a wraz z nią cały świat... zamarła. Do jednego z liceów w Columbine wkroczyło dwóch uzbrojonych po zęby wyrostków. Bez żadnych skrupułów zakończyli 15 żywotów. Po wszystkim i oni dołączyli do grona zabitych. A może ofiar? Dlaczego zrobili to, co zrobili? Film Van Santa pozostawia te pytania bez odpowiedzi. Wszystko zaczyna się bardzo niewinnie. Ot, kolejny senny dzień w jednym z amerykańskich miasteczek. Uczniowie udają się do szkoły, Elias fotografuje miejscową parę, a John próbuje załatwić transport podpitemu ojcu. Wszystko toczy się swoim rytmem. Jest aż do bólu realnie i namacalnie... Van Sant specjalnie tworzy ten duszny klimat normalności, aby potem uderzyć ze zdwojoną siłą. Powtarzające się scenki pogłębiają nasze zagubienie, a znakomite, surowe, wręcz ascetyczne zdjęcia sprawiają, że widz czuje grozę tamtych chwil. Łamie sobie głowę, jak coś, co zaczęło się tak normalnie, przybrało tragiczny koniec? Przez cały film przewija się jedno szczególne i niezwykle wymowne ujęcie: idziemy tuż za bohaterem, patrząc prosto w tył jego głowy. Czujemy się jak on − morderca czy może bohater gry, na której oprawcy ćwiczyli swoje „umiejętności”? Kolejnym znakomitym posunięciem było zatrudnienie nieznanych twarzy. Ci młodzi, pozbawieni hollywoodzkiej maniery, aktorzy, sprawiają, że historia uczniów z Columbine staje się nam bliższa, a sam film nabiera niezwykłego wydźwięku. Tu nawet pozorna nuda, sztampowe ujęcia amerykańskich domków jednorodzinnych, przesycone są elektryzującym, iście hitchcockowskim napięciem; bo tak w zasadzie morderców poznajemy dopiero na końcu. Na pierwszym planie jest tu „zwierzyna” a nie „łowcy”. Reżyser pełni rolę pewnego rodzaju mediatora. Nie ocenia młodych oprawców, nam również nie narzuca swojego punktu widzenia. Nie o to mu raczej chodziło. Pokazał widzom, że były to zwykłe dzieciaki, trochę zagubione, trochę naiwne; i to bez usprawiedliwiania ich! Po scenach pod prysznicem i z pedagogiem szkolnym widz wydaje się lekko skołowany. Czyżby budziła się litość dla morderców? Na to pytanie już każdy sam sobie odpowie. Ostatnie, tak wyczekiwane 15 minut robią niesamowite wrażenie. Niezwykle chłodne zdjęcia szkoły: pozostawione śniadania, bezimienne ciała i ta cisza... Okropna, wszechogarniająca cisza, która mówi sama za siebie. Ciężko otrząsnąć się po tym w gruncie rzeczy krótkim filmie. Raczej u każdego wywoła choć chwilę zadumy. Tak to już jest z filmami, które nieświadomie [?] stawiają wiele pytań, nie udzielając odpowiedzi na żadne. Gus Van Sant powraca z tarczą.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Masakra w Columbine High School, gdzie w 1999 roku dwóch nastoletnich chłopaków zabiło 13 osób (12... czytaj więcej
Film Gusa Van Santa opisuje prawdziwe wydarzenia, które miały miejsce 20 kwietnia 1999 roku w... czytaj więcej
Muszę przyznać, że osobiście preferuję filmy nieco "operowe". Obrazy te to dzieła, w których efektowne... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones